Dawno, dawno temu, do pięknej krainy przybył książę Krak wraz z swoimi doradcami, rycerzami i ludźmi wszelkiej maści. Zatrzymał się w miejscu które bardzo mu się podobało. Były tam piękne łąki na których mogły paść się krowy, konie i inne bydło.
Łąki przecinała wielka rzeka z której można było łowić ryby. W pobliżu znajdowało się też wzgórze z którego można było podziwiać piękno tej krainy.
Od biednych ale szczęśliwych ludzi którzy zamieszkiwali te okolice dowiedział się że wzgórze to nazywane jest Smoczą Górą. U jej podnóża znajdowała się grota, zwana Smoczą Jamą, a rzeka to Wisła.
Ludzi ci jednak nie wiedzieli dlaczego tak nazywa się to wzgórze, gdyż żadnego smoka tutaj nigdy nie widzieli. Smocza Jama była pusta, znaleźć można było tam tylko stare kości, ale na pewno nie było tam smoka.
Książę Krak mimo że bardzo mu się podobało to miejsce, obawiał się że nazwa góry i jamy nie jest przypadkowa i musi mieć związek z prawdziwym smokiem. Chciał wyruszyć dalej w poszukiwaniu innego miejsca do osiedlenia się. Jednak Bordok który był jego doradcą powiedział:
- Panie mój przebyliśmy tak daleką drogę w poszukiwaniu pięknego miejsca. I wydaje mi się że nie uda nam się znaleźć nic lepszego. Ci prości ludzie którzy tu mieszkają na pewno nazwali grotę Smoczą Jamą, aby wzbudzić strach u dzieci żeby się tam nie bawiły.
Bordok był leniwym i chciwym człowiekiem, powiedział to Krakowi gdyż już mu się nie chciało dalej szukać miejsca do założenia osady. Chciał jak najszybciej zacząć swoje szemrane interesy za plecami Kraka.
Ostatecznie książę Krak zgodził się założyć osadę w tym miejscu, ale nakazał zmienić nazwę góry, i od teraz zamiast Smocza Góra, góra nosiła nazwę Wawel.
Zachował jednak nazwę Smoczej Jamy, kierując się tym co powiedział Bordok. Krak był bowiem dobrym władcą i zależało mu na bezpieczeństwie swoich poddanych. Nie chciał aby ktokolwiek tam chodził, gdyż mógłby się zgubić w środku jaskini i nigdy nie znaleźć wyjścia.
Osada którą założył, rozrastała się z roku na rok. Po czasie była już tak duża że została nazwana Grodem Kraka. Z uwagi na położenie do Grodu Kraka zaczęli przybywać ludzie kupujący ryby od miejscowych rybaków, sami oferując zwierzęta, drewno czy sukna. I tak Gród Kraka stał się centrum handlu, przez co jego mieszkańcy żyli w dostatku i dobrobycie.
W dowód wdzięczności mieszkańcy grodu ogłosili księcia Kraka – królem 👑.
Wieści o dobrobycie szybko rozchodziły się w świecie. Dlatego do grodu Kraka przybył biedny młodzieniec o imieniu Skub. Nie mając pieniędzy na życie szukał jakiejś pracy.Udał się na targ, gdzie ją znalazł jako tragarz towarów.
Pracował dla kupca który płacił za przeniesione towary, a gdy tragarz uszkodził jakiś towar potrącał stratę z pensji. Skub nosił towary z targu na łodzie które przypływały do grodu w celach handlowych.
Był jednak drobnym chłopakiem i nie mógł zabierać ze sobą tyle towaru co jego więksi i silniejsi koledzy z pracy. Przez co zarabiał mniej niż oni. Nadal nie wystarczało mu pieniędzy na mieszkanie, ubranie czy buty. Dlatego spał w straganach które po dniu targowym były puste w nocy. Marzł przy tym strasznie. Sam robił sobie też buty.
Pewnego dnia gdy niósł kosze pełne jaj. Zamyślił się nad swoim ciężkim losem, zastanawiając się jak mógłby poprawić swoją sytuację. Niestety gdy tak rozmyślał wpadł na człowieka chodzącego po targu i rozbił wszystkie jaja które niósł w koszach.
Zasmucił się bardzo gdyż wiedział że będzie musiał odkupić wszystkie rozbite jaja i znowu niewiele zarobi. Gdy sprzątał rozbite jaja, zauważył że człowiek na którego wpadł, przygląda mu się z uwagą.
Skub z roztargnienia zapomniał go przeprosić i obawiał się że ów człowiek zaraz zacznie na niego krzyczeć. Jednak tak się nie stało. Człowiek ten podziwiał bowiem buty Skuba.
Przedstawił się jako tutejszy szewc. Oznajmił również że dawno nie widział tak dobrze zrobionych butów. Zapytał się gdzie Skub je kupił. Jakież było zdziwienie szewca gdy dowiedział się że Skub zrobił je sam.
Od razu zaproponował Skubowi pracę w swoim zakładzie szewskim i pokrycie strat za rozbite jajka. Zaznaczył jednak że nigdy nie wybaczy kradzieży, za którą od razu wyrzuci chłopaka z pracy. Skub nigdy niczego nie ukradł, w dodatku był uczciwy dlatego zgodził się bez wahania na propozycję szewca.
I tak dzień który miał być najgorszym dniem Skuba stał się najlepszym. Nowa praca Skuba była o niebo lepsza od pracy tragarza. Młodzieniec uwielbiał robić buty, w dodatku mógł mieszkać na strychu u szewca gdzie miał ciepły pokój i miękkie łóżko.
Wreszcie mógł odłożyć trochę pieniędzy każdego miesiąca. Pracował razem z innymi młodymi chłopakami z których najlepiej buty robił Niedomir, przez co był ulubieńcem szewca. Codziennie po pracy wszyscy razem zasiadali do stołu i jedli kolację przygotowaną przez Dobrosławę, żonę szewca.
Jako że Skub mieszkał na strychu, pomagał Dobrosławie w sprzątaniu po jedzeniu gdy reszta chłopaków wracała do swoich domów. Żona szewca bardzo lubiła Skuba i był on dla niej jak syn.
Skub z wrodzonym darem szybko wprawił się w nowym fachu i to właśnie on zaczął robić najlepsze buty dla szewca. Mimo tego że szewc był bardzo zadowolony z pracy Niedomira, on nie mógł znieść myśli że Skub jest lepszy od niego.
Zazdrość w Niedomirze rosła z dnia na dzień. Pewnego dnia Niedomir zauważył że Dobrosława przed wyjściem na targ, zdejmuje kolczyki aby nikogo nie zahaczyć będąc w tłumie ludzi na targu. Kolczyki zostawiła w szufladzie małej szafki która stała w korytarzu.
Gdy Dobrosława wyszła na targ. Niedomir ukradkiem zabrał kolczyki i poszedł do pokoju Skuba chowając je pod poduszką. Szybko wrócił do pracy gdzie nikt nie zauważył jego nieobecności.
Dzień pracy dobiegał końca. Pracownicy szewca kończyli swoje zadania. Do Skuba podszedł Niedomir mówiąc że szewc kazał zrobić dodatkową parę butów, z tym że on musi wracać szybciej do domu i nie jest w stanie tego zrobić. Skub zgodził się zostać dłużej w pracy aby zrobić dodatkowe buty.
Gdy wszyscy zasiedli do kolacji, oczywiście wszyscy oprócz Skuba. Dobrosława powiedziała mężowi że nie może znaleźć swoich kolczyków, a jest pewna że odkładała je do szuflady jak zawsze przed wyjściem na targ.
Szewca bardzo rozzłościła ta wiadomość gdyż nie znosił kradzieży. Wtedy Niedomir wstał mówiąc że widział Skuba wychodzącego w środku dnia do swojego pokoju. Szewc i Dobrosława nie wierzyli że Skub mógłby to zrobić.
Niedomir przekonał jednak szewca i jego żonę że należy sprawdzić pokój Skuba. Gdy poszli do pokoju, szewc odnalazł kolczyki pod poduszką Skuba. Dobrosława rozpłakała się wiedząc co zaraz się stanie.
Z ciągłym niedowierzaniem mając jednak dowód w ręku, szewc zszedł do Skuba i wyrzucił go z pracy. Wykrzykując że ostrzegał go o konsekwencjach jakie grożą za kradzież.
Biedny Skub nie zdołał nawet nic powiedzieć choć domyślał się że Niedomir wrobił go w tą kradzież.
Młodzieniec zastanowił się chwilę co robić dalej. Miał trochę odłożonych pieniędzy i uwielbiał robić buty. Postanowił więc kupić podstawowe narzędzia aby móc samemu zostać szewcem.
Jak pomyślał tak zrobił. Ze swoimi nowymi narzędziami otworzył mały stragan na targu gdzie naprawiał ludziom buty, czasem sprzedał jakąś parę butów o ile miał czas na jej zrobienie. Na targu widywał też Dobrosławę która nie wierzyła w jego kradzież i zawsze się do niego promiennie uśmiechała. Jej mąż jednak zabronił jakichkolwiek rozmów z Skubem.
Pewnego dnia król Krak wraz z Bordokiem, przechadzali się ulicami grodu. W pewnym momencie król potknął się o kamień, rozrywając swój but. Król Krak dał złotą monetę Bordokowi i nakazał kupno nowych butów.
Bordok pobiegł na targ gdzie znalazł stragan Skuba który akurat miał gotową parę nowych butów. Bordok był rozpoznawalny przez każdego gdyż był doradcą króla Kraka i częstym bywalcem targu gdzie robił swoje szemrane interesy.
Dlatego nie musiał przedstawiać się Skubowi. Powiedział tylko że król potrzebuje nowych butów, które ma mu wydać. Skub nie śmiał odmówić w końcu sam król miał nosić buty wykonane przez niego.
Bordok zabrał buty i pobiegł do króla przywłaszczając sobie złotą monetę. Królowi buty bardzo się spodobały, a gdy je założył stwierdził że to są najwygodniejsze buty jakie kiedykolwiek nosił.
Dał nawet Bordokowi drugą złotą monetę dla szewca w dowód uznania że są tak wygodne i ładne. Oczywiście chciwy Bordok zabrał drugą monetę dla siebie.
Następnego dnia król nie mówił o niczym innym tylko o swoich nowych butach. Zdecydował że wszyscy jego doradcy oraz rycerze, też muszą chodzić w tak wygodnych butach.
Nakazał więc zrobienie stu par butów, stwierdzając że zapłaci 3 złote monety za jedną parę. Wezwał Bordoka dając mu sakwę z trzystoma złotymi monetami aby ten zapłacił młodemu szewczykowi za buty.
Chciwego Bordoka ucieszyła decyzja króla, gdyż nie zamierzał przekazać zapłaty tylko ją sobie przywłaszczyć. Poszedł do Skuba mówiąc że król jest bardzo zadowolony z butów które zrobił. Skuba ucieszyły te słowa i był dumny z siebie.
Niestety zmartwił się bardzo gdy usłyszał żądania Bordoka który rozkazał zrobić sto nowych par butów i to za darmo. Teraz nie mógł ludziom naprawiać butów, gdyż zajmował się tylko robieniem nowych dla króla.
Mijały dni, a Skub robił but za butem. Nie miał swojego warsztatu i zamówienie króla realizował na swoim straganie.
Pewnego słonecznego dnia w samo południe nagle na rynku zrobiło się szaro, prawie ciemno. Wszyscy się zdziwili gdyż na niebie nie było żadnej chmury. Gdy spojrzeli w górę zobaczyli że słońce przysłonił wielki ptak który zbliżał się do ziemi.
Nikt jeszcze nie widział takiego ogromnego ptaka. Niespodziewanie usłyszeli wielki ryk, tak głośny że zatrzęsła się ziemia. W tym momencie wszyscy zrozumieli że to nie jest żaden duży ptak, a najprawdziwszy smok. Smok wylądował u podnóża góry i zmęczony lotem poszedł spać do Smoczej Jamy.
Ziściły się największe obawy króla, który przeczuwał że opowieść o smoku może być prawdziwa. Król złościł się na Bordoka który go namówił aby zostać przy Smoczej Jamie.
Teraz jednak było już za późno, Gród Kraka stał się wielkim miastem i nie było możliwości przeniesienia się gdzie indziej. Z miasta wyruszyło trzech śmiałków aby zobaczyć z bliska jak wygląda smok który wywołał tak wielkie poruszenie. Niestety żaden z nich już nie wrócił, smok zjadł ich wszystkich.
Smok ten był bardzo żarłoczny. Nie minęło kilka dni, a smok znowu zrobił się głodny. Wyruszył więc ze swojej jamy. Chodząc po okolicznych gospodarstwach zjadał konie, krowy wszelkie bydło.
W zasadzie zjadał każdego kogo spotkał na swojej drodze, nawet ludzi. Jadł wszystko, połykając w całości. Dlatego nazwano smoka – Całożercą.
Ci którym udało się schować przed smokiem opisywali go jako ogromne zwierzę o grubej skórze pokrytej łuskami, długimi ostrymi kolcami na grzbiecie, wielkimi kłami w paszczy w której mogłyby zmieścić się dwie krowy. Skrzydła miał tak ogromne że mogłby zakryć cały dom.
Na sam jego widok ludzie byli przerażeni, a gdy zaryczał trzęsła się ziemia. Ryk ten było słychać w całym Grodzie Kraka, powodując jeszcze większy strach w mieszkańcach. Z tego strachu ludzie zaczęli opuszczać miasto i okoliczne gospodarstwa.
Król będąc już starym człowiekiem bardzo martwił się losem swoich poddanych.
Obawiał się że po jego śmierci, miasto całkiem opustoszeje i ludzie już nigdy nie będą tak szczęśliwi jak byli przed powrotem smoka.
Postanowił że każdego dnia przed grotę Smoka będą podrzucane 3 owce albo 3 cielaki. W ten sposób Całożerca będzie zawsze najedzony i nie będzie nękał mieszkańców Grodu Kraka.
Zdarzyło się raz że smok dostał tylko jedną owcę gdyż ludzie nie zdążyli przynieść więcej. Smok bardzo się wtedy zdenerwował, i w zamian za brakujące dwie owce zjadł dwie osoby.
Od tamtego czasu nigdy już nie zabrakło zwierząt dla smoka.
Mijały miesiące codziennego karmienia smoka, co bardzo irytowało króla Kraka. Zebrał więc swoich doradców na naradę jak pozbyć się smoka.
Po rozmowach, wniosek był tylko jeden. Trzeba zabić smoka. Król dla śmiałka który tego dokona, chciał wydać za mąż swoją córkę Wandę.
Jednak i tym razem Bordok myśląc że będzie to łatwe zadanie na którym może się wzbogacić, przekonał króla żeby nagrodą była sowita zapłata.
Bordok wysłał swoich najlepszych zbirów aby zgładzić smoka, oferując im połowę tego co oferował król. Jednak żadnemu z nich nie udało się tego dokonać. Wszyscy oni zostali zjedzeni w całości przez smoka.
Wieść o nagrodzie szybko się rozniosła. Do walki ze smokiem ruszyło wielu rycerzy. Przyjeżdżali do Grodu Kraka z różnych zakątków Polski, niestety nawet najwięksi wojownicy nie byli w stanie pokonać groźnego smoka Całożercę.
Król był zrozpaczony, siedział smutny na tronie wśród swych doradców i nie wiedział co ma zrobić ze smokiem. Nagle do królewskiej sali strażnicy wprowadzili mizernego chłopaka ze spuszczoną głową i w obdartych ubraniach. Śmiali się przy tym bardzo głośno. Wtedy król zapytał się:
- Cóż was tak bawi i kim jest ten młodzieniec?
- Królu nasz, ta miernota twierdzi że jest pogromcą smoków. – odparł strażnik.
Doradcy siedzący obok króla, również zaczęli się śmiać w niebogłosy razem ze strażnikami. Tylko król Krak i chłopak milczeli.
Król był mądrym władcą i wiedział że pozory mogą mylić. Dlatego zapytał chłopaka jak chce zabić smoka. Chłopak ciągle ze spuszczoną głową powiedział:
- Panie. Nie siłą, a sprytem można pokonać bestię. Długo myślałem nad tym, dlatego wyjawię swój plan na osobności z królem.
Po tych słowach doradcy i straż, zaczęli śmiać się jeszcze głośniej. Bordok szyderczym tonem zapytał się chłopaka, czy uważa on się za sprytniejszego i mądrzejszego od wszystkich doradców króla. Którym do tej pory nie udało się wymyślić sposobu na pozbycie się smoka.
Chłopak jednak nadal stał w milczeniu przed królem ze spuszczoną głową. Ku zdziwieniu obecnych król nakazał wszystkim opuścić salę zostając sam z chłopakiem.
- To jaki jest twój plan chłopcze? – zapytał król.
- Panie, potrzebuję tylko trzech rzeczy. Owczą skórę którą wypełnię smołą i siarką. Skórę tą uszyję na kształt owcy. Nim słońce wstanie zaniosę ją przed Smoczą Jamę i podpale siarkę. Smok połknie taką sztuczną owcę, a ogień wypali mu wnętrzności. – powiedział skromnie chłopak.
Królowi bardzo się ucieszył gdyż pomysł mu się spodobał. Zapewnił chłopaka że dostanie wszystko czego będzie potrzebował. Gdy już chłopak miał wychodzić. Król zapytał:
- Jak masz na imię chłopcze i czym się zajmujesz?
- Mam na imię Skub i jestem szewcem. Cieszę się widząc że król ciągle nosi buty które zrobiłem. – odpowiedział chłopak.
Król Krak rozpromienił się jeszcze bardziej, gdyż wreszcie poznał twórcę swoich ulubionych butów. Jednak coś mu nie dawało spokoju. Zapytał młodzieńca:
- Skubie powiedz mi dlaczego chodzisz w tak podartym ubraniu?
- Robiąc tyle butów z rozkazu Bordoka nie miałem czasu pracować żeby zarobić jakieś pieniądze. Moje oszczędności już dawno się skończyły. Nie stać mnie na nowe ubranie mój królu. – odpowiedział Skub.
- I nie dostałeś żadnej zapłaty od Bordoka za wykonanie tych butów? – Dopytywał się król.
- Nic nie dostałem od Bordoka mój Panie. – powiedział Skub
- Hmmmm – zamyślił sie król – Masz tu dziesięć złotych monet, kup owczą skórę i wszystko czego potrzebujesz do realizacji swojego planu. Kup też jakieś nowe ubranie i najedz się do syta. Resztę monet zatrzymaj dla siebie. Wyjdź ze spuszczoną głową, tak aby nikt cię nie rozpoznał. W dniu kiedy zabijesz smoka, przyjdź po odbiór nagrody dokładnie w południe.
- Dobrze mój królu. – odpowiedział Skub, zabrał pieniądze i wyszedł tak jak król nakazał.
Chłopak ucieszył się z hojności króla gdyż wszystko co miał kupić kosztowało nie więcej niż dwie złote monety.
Po wyjściu Skuba, do króla wrócili doradcy. Bordok był ciekawy jaki to też plan przedstawił królowi chłopak. Król wiedząc już że Bordok go oszukał nie płacąc Skubowi za buty. Odparł tylko:
- Myślę że ten chłopak odmieni życie nas wszystkich i to bardziej niż myślisz Bordoku.
Skub od razu kupił co trzeba i zabrał się do pracy. Jako wprawny szewc skończył wypychać skórę jeszcze przed wieczorem. Owca wyglądała jak żywa.
Z przejęcia Skub bez problemu wstał przed świtem. Zaniósł owce przed Smoczą Jamę. Bał się strasznie ale słyszał że smok nadal śpi.
Czekał aż słońce zacznie wschodzić, gdyż właśnie wtedy budził się smok. Gdy pierwsze promienie słońca pojawiły się na horyzoncie, podpalił siarkę i uciekł pędząc ile miał sił w nogach.
Kiedy odbiegł na bezpieczną odległość ukrył się za drzewem i obserwował czy jego plan zadziała.
Smok wyszedł z jamy. Gdy zobaczył że przyniesiono mu tylko jedną owcę. Ryknął z wściekłością, tak że wszyscy mieszkańcy grodu obudzili się przerażeni. Całożerca jednym kęsem pożarł owce.
Z powodu marnego śniadania postanowił zjeść dwóch ludzi. Nagle w jego brzuchu zaczęło się palić, a gęsty dym wylatywał mu z pyska. Smok zaczął ryczeć z bólu tak głośno jak nigdy przedtem.
Przerażeni mieszkańcy wybiegli z domów zobaczyć co się dzieje. Ujrzeli smoka miotającego się w kłębach dymu. Skub cieszył się że jego plan zadziałał.
Tymczasem smok wpadł na pomysł że ugasi pożar pijąc wodę z Wisły. Podbiegł nad brzeg Wisły i zaczął pić wodę. Tego Skub nie przewidział, bał się że smok ugasi ogień w swoim brzuchu.
Już nie cieszył się jak przed chwilą obawiając się zemsty smoka. Smok jednak pił wodę bez przerwy, pił i pił i pił i pił… Jego brzuch robił się coraz większy i większy.
Gdy już był naprawdę ogromny, brzuch pękł z wielkim hukiem rozrywając smoka na małe kawałki.
Wszystko to działo się na oczach mieszkańców którzy zaczęli wiwatować z radości. Król Krak ogłosił ten dzień wolnym od pracy i zarządził zorganizowanie festynu który miał być gotowy do południa.
Każdy z radością coś przygotowywał, jedzenie, muzykę, krzesła, stoły. Gdy nastało południe mieszkańcy grodu zebrali się na placu centralnym gdzie zaczął przemawiać król Krak.
- Długi czas nasz gród był nękany przez Całożerce. Wielu mężnych rycerzy próbowało zabić bestię tracąc przy tym własne życie. Do dzisiejszego dnia nikomu nie udało się tego dokonać. Jest wśród nas osoba która nie jest największa ani nie jest najsilniejsza. Wykazała się jednak nadzwyczajnym sprytem którym pokonała smoka.
W tłumie ludzi słychać było szepty, mieszkańcy zastanawiali się kim jest wybawca grodu. Król kontynuował przemówienie.
- Gdy wczorajszego dnia przyszedł do mnie dzisiejszy wybawca. Moja straż oraz moi doradcy drwili z niego. Jak widać każdy z nich się mylił – mówiąc to król spojrzał srogo w stronę doradców.
Mieszkańcy! Przedstawiam wam naszego zbawcę. Szewczyk Skub.
Wszyscy zaczęli bić brawa i wiwatować na cześć Skuba. Chłopak podszedł do króla który uroczyście mu pogratulował i wręczył nagrodę za zabicie smoka. Nagroda wynosiła tysiąc złotych monet.
Bordok widząc tyle złota już zastanawiał się jakby tu oszukać Skuba. Gdy chłopak odszedł od króla. Krak mówił dalej:
- Nasz dzielny Skub nie tylko pokonał smoka ale też otworzył mi oczy na pewne sprawy…
Zapadła całkowita cisza, jakby każdy przeczuwał że król zaraz ogłosi coś naprawdę ważnego.
- Jest wśród nas jeszcze jedna osoba którą chciałbym abyście zapamiętali. Odznacza się również wielkim sprytem, dzięki któremu zaszedł bardzo daleko. Mój wierny doradca – Bordok. – król spojrzał na niego lekko się uśmiechając – Podejdź do mnie aby cię wszyscy dobrze widzieli.
Bordok zachwycony takim wyróżnieniem z wielkim uśmiechem ochoczo stanął przed królem.
- Oto przed wami stoi człowiek który wykorzystywał swój spryt do okradania mnie i jak się domyślam wielu z was. Oszukał również Skuba, naszego wybawcę…
W tym momencie twarz Bordoka pobladła i zniknął z niej cały uśmiech.
- Przed wami wszystkimi skazuję Bordoka na chłostę i wygnanie z naszego grodu. Jego majątek zaś zostanie podzielony między mieszkańcami. Skub ponad to otrzyma zagarnięte przez Bordoka 302 złote monety za wykonane buty.
Strażnicy! Zabierzcie Bordoka do aresztu.
Gdy strażnicy zabrali Bordoka, rozpoczął się festyn. Wszyscy się świetnie bawili. Była muzyka, tańce i pyszne jedzenie.
Skub był rozchwytywany, każdy chciał spędzić z nim chociaż chwilkę. Podszedł do niego też stary szewc u którego pracował i powiedział:
- Proszę wybacz mi Skubie że uwierzyłem Niedomirowi i wyrzuciłem ciebie z domu. Po czasie wyszło na jaw że Niedomir uknuł to wszystko aby się ciebie pozbyć. Powinienem do ciebie przyjść wcześniej ale było mi po prostu wstyd że dałem się tak łatwo oszukać.
Skub poklepał szewca po plecach i powiedział:
- W ogóle się nie gniewam. Jak widać Weles czuwał nade mną. Kto wie czy gdybym został u szewca to dzisiaj byśmy świętowali zabicie smoka.
Na te słowa szewc rozpromieniał i powiedział:
- Nawet nie wiesz jak się cieszę że nie masz do mnie urazy. Jestem już stary i niedługo będę musiał zamknąć mój zakład szewski. Czas w którym u nas byłeś, razem z Dobrosławą dobrze wspominamy. Od tamtego czasu bardzo nam ciebie brakowało Skubie.
Skub popatrzył na szewca, chwilę pomyślał i powiedział:
- Dziś dostałem dużo więcej pieniędzy niż potrzebuję. Z chęcią kupie zakład i będę kontynuował pracę jako szewc. Uwielbiam robić buty i nie chcę innej pracy.
- To naprawdę dobry pomysł! – odpowiedział szewc
Festyn trwał do samej nocy, a następny dzień również ogłoszono wolnym od pracy. Mieszkańcy nie byli już nękani przez smoka, ani oszukiwani przez Bordoka.
Gród Kraka na nowo stał się miejscem gdzie żyje się w spokoju i dostatku. Wszyscy szanowali Skuba nie tylko za zabicie smoka ale też za wspaniałe buty które robił.
Gród tak dobrze prosperował że król nakazał na szczycie Wawelu zbudować zamek, aby już nigdy nic nie zagrażało mieszkańcom. Zaś w wejściu do Smoczej Jamy nakazał wstawić kratę żeby nigdy tam nie zamieszkał żaden smok.
Lata mijały aż kochany przez wszystkich król Krak umarł. W dowód wdzięczności aby sława króla Kraka nigdy nie umarła. Zmieniono nazwę grodu na – Kraków, a króla pochowano na wzgórzu na którym usypano Kopiec Krakusa.
Ziemię na kopiec nosił każdy mieszkaniec Krakowa w rękawach swoich koszul. Dlatego do dnia dzisiejszego pod Kopcem Krakusa obchodzi się święto Rękawka.
Co za talent! Pięknie opowiesziana legenda. Moje gratulacje